Najpierw żywioł uderzył w Hiszpanię. Najbardziej dramatyczne sceny rozegrały się w Katalonii. W sobotę w miejscowości Sant Boi de Llobregat nieopodal Barcelony wiatr przewrócił blaszaną wiatę, pod którą schroniła się grupa dwudziestu chłopców grających wcześniej w piłkę na pobliskim boisku. Czterech z nich, w wieku pomiędzy 9 i 12 lat, straciło życie. Ośmiu innych zostało ciężko rannych.
"To było straszne" - powiedział jeden ze świadków zdarzenia hiszpańskiej gazecie "El Mundo". - "Usłyszeliśmy głośny trzask, coś jakby walące się drzewo. Gdy przybiegliśmy na miejsce, okazało się, że zawaliła się część stadionu. Pod gruzami przeznaczonej dla publiczności krytej trybuny znaleźliśmy wzywających pomocy i zapłakanych chłopców" - relacjonował. Trzech z nich zginęło na miejscu, czwarty zmarł w drodze do szpitala.
Nawałnica spustoszyła też Barcelonę. Drzewa pękały tam jak zapałki, a mury waliły się na głowy przypadkowych przechodniów. W ten sposób zginął jeden z mieszkańców miasta. Do podobnych tragedii dochodziło również w innych miejscach kraju: w Galicji przewracające się drzewo zmiażdżyło policjanta, a w Burgos potężne, ciężkie drzwi wiatr wyszarpnął z zawiasów i rzucił wprost na młodą kobietę, która kryła się w ich pobliżu.
Pod Barceloną i Alicante niewielkie pożary zostały rozbuchane do niebotycznych rozmiarów. Ewakuowano tysiące mieszkańców z zagrożonych terenów, a do walki z żywiołem rzucono hiszpańską armię.
Niemal jednocześnie huragan uderzył we Francję. Zginęły tam cztery osoby. Trzy z nich to ofiary wyrwanych z korzeniami drzew w rejonie Akwitanii, w południowo-zachodniej części kraju. Czwartą jest 73-letnia kobieta, która zmarła, po tym jak w wyniku zerwania przewodów elektrycznych stanął jej respirator.
Półtora miliona Francuzów zostało bez prądu, a straty w dotkniętych żywiołem regionach kraju idą w miliardy. Jeszcze wczoraj minister rolnictwa Michel Barnier zapowiedział, że poprosi Unię Europejską o pomoc finansową w odbudowie. Wizytę w Akwitanii zapowiedział też prezydent Nicolas Sarkozy.
Szacuje się, że był to najgorszy huragan od dziesięciu lat. W grudniu 1999 wiejący z podobną siłą wiatr zabił w Niemczech, Szwajcarii i Francji prawie 100 osób. Tym razem udało się uniknąć tak wielkich strat: przesuwający się powoli na północny wschód żywioł słabł. Włosi i mieszkańcy Bałkanów odetchnęli z ulgą.
Potężny huragan przetoczył się w weekend przez południową Europę. Osiągająca prędkość 190 km na godzinę wichura doprowadziła do śmierci piętnastu osób.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama