Jak podaje portal Politico, Cannon wyznaczyła na proces Trumpa dwa ostatnie tygodnie sierpnia, co stanowiłoby "zaskakująco szybkie tempo" jak na tak skomplikowaną i wrażliwą sprawę. Portal dodaje jednak, że niemal na pewno termin ten zostanie przesunięty w wyniku wniosków składanych przez obronę i sporów proceduralnych. Obie strony muszą złożyć ewentualne wnioski do 24 lipca.
Według "Washington Post" rozpoczęcie procesu, który ma się odbyć w miejscowości Ft. Pierce na Florydzie, może też zostać przesunięte ze względu na prawne komplikacje związane z niejawnym charakterem dokumentów będących w centrum sprawy. Dodatkowo problemem może być znalezienie odpowiedniego składu ławy przysięgłych. Dziennik notuje, że jeśli sprawa przedłuży się do czasu wyborów prezydenckich 2024 r., to nowo wybrany prezydent będzie w stanie poinstruować prokuraturę, by wycofała sprawę.
Donald Trump przyznał, że świadomie wyniósł dokumenty
W poniedziałek Trump przyznał w wywiadzie dla Fox News, że świadomie wyniósł się z Białego Domu z dokumentami, ale mimo kilkakrotnych próśb ze strony władz nie chciał ich oddać, bo w pudłach z nimi były również jego osobiste rzeczy i ubrania i przez ponad rok od zakończenia prezydentury nie miał czasu ich przejrzeć. Stwierdził jednocześnie, że miał prawo posiadać dokumenty, dodając, że odtajnił je, kiedy jeszcze był prezydentem.
W drugiej sprawie przeciwko Trumpowi - wniesionej przez prokuraturę stanu Nowy Jork - datę rozpoczęcia procesu wyznaczono na 24 marca 2024, czyli w najgorętszym okresie partyjnych prawyborów, które mają wyłonić kandydatów w listopadowych wyborach.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński