"(...)Nie chcę dawać komentarzy, ale czuję się dobrze" - powiedziała Saberi agencji AFP tuż po wyjściu na wolność. Dziennikarka odjechała spod murów więzienia Evin w Teheranie samochodem wraz z ojcem, Rezą Saberim.
Trzy tygodnie temu Saberi, która jest obywatelką USA, została skazana na więzienie po bezprecedensowym, błyskawicznym procesie. Niejasny i surowy wyrok wywołał oburzenie świata, a Amerykanie twierdzili, że sprawa dziennikarki może być testem dla stosunków amerykańsko-irańskich. Irańskie władze, mimo wojowniczej retoryki wobec Waszyngtonu, zareagowały natychmiast. W roli obrońcy praw uwięzionej dziennikarki postawił się prezydent Mahmud Ahmadineżad. Napisał on do prokuratora Saida Mortazaviego, by Saberi zapewniono wszelkie przysługujące im prawa i wolności". O sprawiedliwy proces w drugiej instancji zaapelował zwierzchnik irańskiego systemu sprawiedliwości ajatollah Mahmud Haszemi Szahrudi.
>>>Noblistka walczy o wolność Saberi
W więzieniu Saberi głodowała, wycieńczona trafiła nawet do szpitala. Strajk przerwała dopiero, kiedy sąd w Teheranie wyznaczył na 12 maja termin rozparzenia apelacji. Potem nagle przesunięto go na niedzielę.
Rozprawa apelacyjna trwała pięć godzin, czyli znacznie dłużej niż proces w pierwszej instacji. Saberi mogła też spotkać się ze swoim prawnikiem Abdolsamadem Choramszahim zanim stanęła przed sądem.
Wyrok utrzymano w tajemnicy do dzisiaj. W końcu jednak adwokat poinformował o werdykcie. Sąd zamienił osiem lat odsiadki na dwa lata więzienia w zawieszeniu. Chorramszahi oświadczył, że zarówno on, jak i ojciec Roxany są bardzo szczęśliwi i zadowoleni z przebiegu procesu apelacyjnego.
Irańskie władze aresztowały Saberi za kontynuowanie działalności dziennikarskiej pod koniec stycznia, kiedy skończyła się ważność jej akredytacji prasowej. Ale zamiast postawić zarzut pracy bez pozwolenia, oskarżyły ją o szpiegostwo na rzecz USA. Władze w Teheranie twierdzą, że dziennikarka przyznała się do zarzutów. Dowodów jej działalności wywiadowczej do tej pory nie ujawniono.