Przerażeni mieszkańcy wioski zamarli w oczekiwaniu na kolejną. Bardziej celną. Ta jednak ciągle nie nadchodziła. Po kilkunastu minutach ludzie zaczęli ostrożnie - w każdej chwili gotowi do ucieczki, na zgiętych nogach - wychodzić z domów.

>>>Rosyjskie okręty płyną na Kubę

Reklama

Oczekiwana apokalipsa jednak nie nastąpiła. Mieszkańcy wioski zaalarmowali milicję. Jak się okazało salwę oddał... rosyjski okręt wojenny. Przesłuchiwani marynarze nie widzieli nic nie stosownego w ostrzelaniu miejscowości. "Ćwiczenia" - tłumaczyli. Podobnego zdania jest też prokuratura wojskowa, która nie zamierza wszczynać postępowania karnego. Gdyby nie interwencja samych mieszkańców cała sprawa w ogóle by nie wyszła na jaw.