Okoliczności wypadku ustalono po odczycie zapisów z czarnych skrzynek śmigłowca. Jak powiadomiły organy ścigania, oskarżeni urzędnicy złamali przepisy prawa i zlekceważyli wewnętrzne instrukcje, ponieważ przydzielili delegacji z MSW helikopter, który nie był przeznaczony do transportu wysokich rangą przedstawicieli władz państwa. Ponadto dowódca załogi śmigłowca nie został poinformowany o warunkach atmosferycznych panujących na trasie przelotu, w szczególności o wyjątkowo niekorzystnej sytuacji pogodowej nad miastem Browary.
"Załoga nie posiadała odpowiednich zezwoleń na lot w trudnych warunkach atmosferycznych ani niezbędnych certyfikatów. Jednak żaden z urzędników odpowiedzialnych za bezpieczeństwo lotów nie odwołał ani nie przełożył (delegacji) na późniejszy termin, czyli do czasu, kiedy sytuacja pogodowa będzie sprzyjająca" - czytamy w komunikacie prokuratury.
Jak dodano, z powodu ograniczonej widoczności śmigłowiec poruszał się na bardzo niskiej wysokości - niższej, niż wysokość wielopiętrowych bloków mieszkalnych. Pilot maszyny próbował ominąć jeden z tych budynków, lecz gwałtownie poderwał helikopter, stracił orientację i doprowadził do katastrofy.
Kto usłyszał zarzuty?
W związku z tragicznym wypadkiem zarzuty usłyszeli m.in. naczelnik departamentu ds. lotnictwa i lotniczych operacji poszukiwawczo-ratunkowych DSNS oraz dowódca eskadry powietrznej tej służby. Urzędnikom oskarżonym o niedopełnienie obowiązków służbowych grozi do 10 lat pozbawienia wolności.
Do wypadku śmigłowca w Browarach, w aglomeracji Kijowa, doszło 18 stycznia br. Helikopter spadł na budynek przedszkola. W katastrofie poniosło śmierć 15 osób, w tym 10 na pokładzie maszyny i pięć na ziemi; 31 osób zostało rannych. Zginęło wówczas kierownictwo MSW Ukrainy - minister Denys Monastyrski i jego dwóch zastępców: Jewhenij Jenin i Jurij Łubkowycz.