Ludzie byli bici, filmowani i wrzucani do autobusów przez milicję, OMON i funkcjonariuszy w cywilu. W ten sposób władze stłumiły protesty kilku opozycyjnych organizacji białoruskich (w tym Młodego Frontu i Europejskiej Białorusi) w Mińsku, Baranowiczach w Witebsku. To najbardziej brutalna akcja milicji przeciwko przeciwnikom prezydenta Aleksandra Łukaszenki od roku, gdy ten rozpoczął proces ocieplania relacji z Zachodem.
Wśród zatrzymanych jest m.in. jeden z przywódców Europejskiej Białorusi (JeB) Jauhien Afnahiel, szef Młodej Białorusi Artur Fińkiewicz, lider Inicjatywy i były więzień polityczny Andrej Kim, a nawet relacjonujący zajścia fotoreporter oficjalnej "Biełgaziety" Wadzim Zamirouski. Milicjanci wyłapywali opozycjonistów nie tylko podczas manifestacji, ale i później - na przestronnych mińskich placach i pod kościołem, do którego kilku działaczy JeB poszło pomodlić się za więźniów politycznych.
"Zaczęto mnie bić jeszcze w milicyjnym autobusie, kiedy spytałem ludzi po cywilnemu, za co nas aresztują. Wtedy mocno kopnęli mnie w bok. Po przewiezieniu na komisariat poprosiłem tych ludzi o przedstawienie się i okazanie dokumentów. W odpowiedzi zaczęli bić wszystkich. Aleha Ładuckiego ciągnęli za włosy, Maksima Winiarskiego bili po nogach…" - powiadomił Chartyję '97 Afnahiel. Opozycjoniści zostali w większości wypuszczeni z komisariatów jeszcze dziś w nocy.
16 lipca na Białorusi zorganizowano dzień solidarności z Arciomem Dubskim. W kwietniu ubiegłego roku Dubski za udział w manifestacji przedsiębiorców protestujących przeciwko likwidacji ulg podatkowych dostał dwa lata ograniczenia wolności - co wiąże się m.in. z zakazem opuszczania kraju. Działacz Młodego Frontu (MF) zignorował jednak zakaz i wyjechał na Ukrainę. Zatrzymano go, gdy wracał do Mińska na 14 lutego, który to dzień młodofrontowcy czczą jako święto patriotyzmu. 7 lipca przed sądem w Osipowiczach zakończył się jego proces - Dubskiemu zamieniono dwa lata ograniczenia swobody na rok w kolonii karnej. "To znak, że na Białorusi zakończyła się era politycznej liberalizacji" - mówił wówczas szef zajmującej się obroną swobód obywatelskich organizacji Wiosna Aleś Bialacki.