Śledczy z Berlina zajmują się przypadkami Eleny Kostiuczenko i Iriny Bablojan - pisze "Wall Street Journal". Pierwsza z nich zachorowała nagle w pociągu z Monachium do Berlina. Druga zaś poczuła się źle w Tbilisi i poleciała do Berlina na leczenie. Obie skarżyły się na bóle głowy, brzucha i silne uczucie zmęczenia.

Reklama

FBI bada kolejne zatrucie

Z kolei FBI zajmuje się sprawą Natalii Arno, aktywistki z fundacji Uwolnić Rosję. Kobieta zachorowała w maju w Pradze po tym, jak okazało się, że ktoś otworzył drzwi do jej pokoju, a koło łóżka czuć było dziwny zapach. Po nocy w pokoju okazało się, że boli ją całe ciało.

Reklama

"Nasze życie jest zagrożone"

Na razie ani kobiety, ani śledczy nie mają dowodów, że te ataki są połączone. Nie wiadomo też, jakich środków mieliby użyć napastnicy. Jednak dziennikarki nie wierzą, że to przypadek i chcą nagłośnić sprawę. Wielu moich kolegów i innych, niezależnych dziennikarzy z całego świata musi na siebie uważać - mówi Bablojan. Wielu z nas uciekło do Europy i wydawało się nam, że jesteśmy bezpieczni. Ale nasze życie wciąż jest zagrożone - podsumowuje.