Według Skibickiego okupanci są wyposażeni w prawie 300 pocisków dalekiego zasięgu. Do celów, które uznają za pilne, strzelają przy użyciu dokładnych i szybkich pocisków Iskander. Tak stało się w Czernihowie.
- Brygady rakietowe Iskander znajdują się wzdłuż całej granicy - w obwodach rostowskim, kurskim, biełgorodzkim, a także na okupowanych terytoriach, w szczególności na Krymie - wyjaśnił Skibicki, cytowany przez ukraiński Kanał24. Dodał, że na atak Iskanderów narażone są regiony położone najbliżej linii frontu i granicy między Ukrainą a Rosją. Rakiety mogą zostać wystrzelona w ciągu kilku minut i wówczas bardzo trudno jest szybko zareagować na ich użycie.
Rosja nie tylko zmienia taktykę swoich ataków, ale również rzadziej decyduje się na ataki rakietowe. Według Wadyma Skibickiego może to wynikać z chęci gromadzenia broni, by użyć ich przed okresem jesienno-zimowym. Rosjanie chcą bowiem sparaliżować system energetyczny Ukrainy.
Tego zdania jest również rzecznik ukraińskich sił powietrznych Jurij Ihnat. Według niego okupanci "mają określone cele i zadania, które wypełniają". Ihnat twierdzi, że Rosja chce "utrzymywać Ukrainę w napięciu", niszcząc cywilną infrastrukturę państwa.