Pociąg jechał z Pragi do Budapesztu. Autobus został zniszczony, a lokomotywa stanęła w płomieniach. Na miejscu działają zespoły ratowników, w akcji uczestniczą śmigłowce medyczne. Według informacji ratowników sytuację utrudnia fakt, że najbliższy szpital w Novych Zamkach ucierpiał w środowym oberwaniu chmury i częściowo jest niezdolny do przyjmowania poszkodowanych.
Według informacji słowackich kolei w pociągu znajdowało się ponad 100 osób. Lokomotywę należącą do Czeskich Kolei obsługiwali czescy maszyniści. Słowackie media przytaczają wypowiedź kobiety, która twierdzi, że sygnalizacja na przejeździe nie działała od dwóch dni.
Wszystkie ofiary śmiertelne znajdowały się w autobusie, podobnie jak ranni, z wyjątkiem maszynisty czeskiej lokomotywy. Wśród rannych jest także - według słowackiego ministra spraw wewnętrznych - kierowca autobusu. Na konferencji prasowej po tragedii mówiono o prawie 200 podróżnych w pociągu; nikt z nich nie odniósł obrażeń. Minister Szutaj Esztok nie chciał spekulować ma temat przyczyn tragedii.