Do tragedii doszło 25 lutego 2022 r. w Barsinghausen w okolicach Hanoweru. Ewa P. na drodze z ograniczeniem do 70 km/h, pędziła z prędkością 180 km/h. Wpadła w poślizg i spowodowała wypadek, w wyniku którego zmiażdżone zostało auto, którym podróżowała rodzina. Kierowca przeżył, ale zginęło wiezionych przez niego dwoje dzieci w wieku sześciu i dwóch lat.

Reklama

Surowy wyrok został wydany: za dwa zarzuty morderstwa, usiłowanie morderstwa, ciężkie uszkodzenie ciała i nielegalny wyścig samochodowy skutkujący śmiercią. Sąd przychylił się tym samym do żądań prokuratury. Śledczy twierdzili, że zwykłą drogę potraktowała jak tor wyścigowy.

Uliczny wyścig na odcinku 700 m

To bezprecedensowy wyrok ponieważ Ewa P. była oskarżona nie tylko o spowodowanie wypadku, ale o morderstwo. Prokuratura twierdziła, że kobieta wykorzystała swój samochód jako "zagrożenie publiczne".

Sąd w Hanowerze skazał również mężczyznę, który brał udział w wyścigu. 41-letni Marco S. usłyszał wyrok 4 lat pozbawienia wolności. Marco S., prowadził samochód, który Ewa P. próbowała wyprzedzić tuż przed wypadkiem. Mężczyzna jest współoskarżony o zbrodnię, ponieważ nie chciał dać się wyprzedzić, co przerodziło się w uliczny wyścig na odcinku 700 m.

Nazywali ją "Schumi" od mistrza Formuły 1

Polka jest asystentką w firmie produkcyjnej. Znajomi nazywali ją "Schumi" od mistrza Formuły 1 Michaela Schumachera. Ewa P. zaprzeczała zarzutom i mówiła, że spieszyła się do swoich dzieci. Jednak świadkowie z jej pracy mówili, że często przekraczała prędkość i wyprzedzała kilka pojazdów naraz, a pseudonim "Schumi" nie był przypadkowy.