Szefowie dyplomacji krajów bałtyckich ostrzegają
Oświadczenie ministrów: Kestutisa Budrysa z Litwy, Baiby Braże z Łotwy i Margusa Tsahkny z Estonii opublikowano na łamach brytyjskiego dziennika w przeddzień szczytu USA-Rosja. Donald Trump i Władimir Putin spotkają się w piątek na Alasce.
"Integralność terytorialna Ukrainy jest niepodważalna"
Gazeta zwróciła uwagę na to, że dyskusje na temat "tymczasowej” wymiany terytoriów zaczęły krążyć w mediach po tym, gdy ogłoszono termin spotkania przywódców mocarstw. Integralność terytorialna Ukrainy jest niepodważalna i żadne jej części nie powinny być przekazywane Moskwie – oznajmili bałtyccy dyplomaci.
Apel ministrów odnosi się również do historii państw bałtyckich, które doświadczyły półwiecznej okupacji rosyjskiej, trwającej od lat 40. ubiegłego stulecia aż do rozpadu ZSRR w 1991 r. Przypomniano czasy masowych mordów i deportacji oraz fakt, że choć wiele krajów zachodnich – w tym USA – nigdy formalnie nie uznało sowieckiej aneksji państw bałtyckich, to niewiele to pomogło lokalnym mieszkańcom.
Międzynarodowe ramy (prawne) nie ochroniły 6 mln obywateli na Litwie, Łotwie i Estonii przed codziennym horrorem. Setki tysięcy osób zginęło, działając w konspiracji, zaś około 43 tys. dzieci zostało wywiezionych ze swoich domów – podkreślono. "Blizny pozostają nawet 35 lat po odzyskaniu niepodległości” – przyznali ministrowie.
Według bałtyckich polityków cele Rosji, czyli podporządkowanie Ukrainy, podzielenie sojuszników (Zachodu) oraz uzyskanie wpływu na architekturę bezpieczeństwa Europy, pozostają niezmienne.
"Kruchy rozejm"
Dlatego – jak argumentują – "rozważanie idei wymiany ziemi w zamian za kruchy rozejm to wstęp do powtórki z najciemniejszych rozdziałów historii”.