Szeroko zakrojone śledztwo prowadzone przez łódzką prokuraturę dotyczy fałszowania przez lekarzy, adwokatów i ich klientów dokumentacji medycznej pozwalającej na uniknięcie aresztu lub kary. Podejrzanych jest kilkudziesięciu, a sprawa, w której występuje świadek koronny Konrad T. (przyznaje się do pośredniczenia w załatwianiu "lewych" zwolnień), ma charakter rozwojowy.

Reklama

Lew Rywin i jego syn Marcin są podejrzani o organizowanie fałszywych dokumentów o stanie zdrowia, które miały uniemożliwić odbycie kary 2,5 lat więzienia za pomoc w płatnej protekcji wobec Agory. Podejrzani są też adwokaci broniący gangsterów - m.in. Robert D. i Andrzej P.

Prokuratura chciała przedłużenia o kolejne trzy miesiące aresztów trwających już pół roku. Sędzia Mariusz Stelmaszczyk nie zgodził się na to. Uznając, że zachodzi wysokie prawdopodobieństwo dopuszczenia się przez podejrzanych zarzuconych im czynów, sąd podkreślił, że w sprawie Lwa Rywina wystarczającym zabezpieczeniem jest "niebagatelna kwota" 500 tys. zł, połączona z zatrzymaniem paszportu i zakazem opuszczania kraju.

W sprawie adwokatów Roberta D. i Andrzeja P. sąd wyznaczył kaucje po 200 tys. zł. Wobec Marcina Rywina sąd uznał, ze nie ma w ogóle potrzeby stosowania aresztu ani innych środków, wobec tego, że ten podejrzany chciał pomóc choremu ojcu.

"Ta motywacja nie jest bez znaczenia dla sądu. (...) Dziś można powiedzieć - niczego nie przesądzając - że w obecnym stanie rzeczy Marcin Rywin mógłby zostać skazany na karę w zawieszeniu, więc areszt jest zbędny" - dodał sąd.