Na zdjęciach, które znalazły się na płycie, dzieci mają zamazane twarze. Dodatkowo jest też informacja, że fotografie zostały "zabezpieczone przez policję". O tym, czy ich publikowanie nie jest łamaniem prawa, zaczęli dyskutować internauci.
Redaktor naczelny "Chipa" przekonywał w mailu do "Dziennika Internautów", że wszystko jest w porządku. "Żadne z zamieszczonych zdjęć nie ma charakteru pedofilskiego ani pornograficznego i dlatego zostały przekazane przez prokuraturę do publikacji" - pisał Michał Adamczyk.
Jednak minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski ogłosił w TVP Info, że wszczęto już postępowanie służbowe, którego efektem może być postępowanie dyscyplinarne wobec prokuratora z Katowic odpowiedzialnego za udostępnienie zdjęć. "Nie ukrywam, że po obejrzeniu tych materiałów byłem zbulwersowany" - stwierdził szef resortu sprawiedliwości.
Ponad miesiąc temu wydawca "Chipa", wydawnictwo Burda Communications, zdecydował się wycofać cały październikowy nakład pisma. Okazało się, że na dołączonej do niego płycie były nielegalne pliki z muzyką.