Jak podaje RMF, Piesiewicz - zeznając przed prokuratorem - nie potwierdził wtedy, że był szantażowany, a pieniądze, które przekazał szantażystom, miał określić jako zwykłą transakcję. Miał po prostu nadzieję, że sprawa ucichnie. Dlatego śledztwo umorzono.

Reklama

>>> Kompromitujący flm z Piesiewiczem w sieci

Ale sprawa powróciła, gdy po kilku miesiącach szantażyści odezwali się ponownie. Stąd kolejne powiadomienie do prokuratury i kolejne śledztwo - wyjaśnia RMF. Według radia zatrzymano już pierwsze osoby, które mają odpowiadać za szantażowanie Piesiewicza.

>>> Zobacz nagranie z senatorem Piesiewiczem

Kompromitujące nagrania wideo z senatorem opublikował dziś "Super Express". Z informacji gazety wynika, że cała historia zaczęła się w ubiegłym roku. To wtedy senator PO miał poznać kobietę, przez którą jest teraz rzekomo szantażowany. "Chodziło o sprawy intymne. Z żoną jestem w separacji od 10 lat, ale nie rozwiedliśmy się z powodu jej poglądów" - tłumaczy Piesiewicz.

Reklama

>>> Senator PO i biały proszek. Taśmy pogrążają

"Na nagraniu, które polityk oglądał razem z naszym dziennikarzem, można zobaczyć, jak wciąga do nosa biały proszek. Piesiewicz przekonuje, że nie była to kokaina, ale sproszkowane lekarstwa, a on sam padł ofiarą prowokacji" - pisze "Super Express".