Na pytanie Hołowni, czego oczekuje od opinii publicznej, Piesiewicz odpowiedział: "Spokojnego spojrzenia na moją osobę, wybaczenia lekkomyślności i dostrzeżenia, że różne sytuacje, które spotykały mnie w życiu i cała moja działalność, to nie było łapczywe walczenie ani o profity, ani o sukces".

Aferę związaną z ujawnieniem przez "Super Express" nagrania - na którym widać, jak ubrany w sukienkę senator wciąga proszek - Piesiewicz nazwał "kryminalnym incydentem dokonanym przez złych ludzi".

Wspominając poznane pod Marriottem kobietach, które gościły u Piesiewicza w domu, mówił, że im ufał. Incydent nazwał też "bardzo pazernym", "z ogromnym tupetem" i takim, który "nie został przez niego sprowokowany". "Nie mozna przecież dokonywać prowokacji przeciwko sobie" - zauważył Piesiewicz.



Reklama