W niektórych rejonach Polski prądu nie ma już dwa tygodnie. Powodem awarii jest oblodzenie linii przesyłowych i ich uszkodzenie przez spadające pod naporem lodu gałęzie drzew. Najwięcej domostw bez energii jest w Małopolsce - 11,5 tys., na Dolnym Śląsku (1400 odbiorców bez prądu) i na Śląsku (600 odbiorców). Energetycy na bieżąco usuwają awarie, pomagają im żołnierze i strażacy, którzy też dostarczają np. wodę tam, gdzie z powodu braku prądu jej nie ma.

Reklama

W niedzielę rano prawdopodobnie z powodu mrozu wykoleił się pociąg osobowy na trasie między Kalwarią Zebrzydowską a Wadowicami; z szyn wypadł jeden z wagonów i złamał słup sieci trakcyjnej. Nikomu nic się nie stało. Przyczyną wypadku był prawdopodobnie lód: doszło do uszkodzenia kanalizacji nad torami. Woda zalała szlak i szybko zamarzła. Rano na lód najechał pociąg.

Silne mrozy zagrażają życiu: jest bardzo duże ryzyko wychłodzenia organizmu, odmrożenia, zamarznięcia. Możliwe jest także zamarzanie instalacji i urządzeń hydrotechnicznych - ostrzega Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej.

Tylko w styczniu w całym kraju zamarzło ponad 70 osób. W sobotę do godziny 24 odnotowano dwa przypadki zamarznięć, ale już w niedzielę nad ranem znaleziono kolejne trzy zamarznięte osoby - m.in. 13-letniego chłopca, który nie zdołał wrócić do domu.

"Przy takich temperaturach (sięgających np. na południu Polski nawet do - 30 stopni ) osoby pijane czy bezdomne, śpiące na ławkach w parku, w rowach, nie mają najmniejszych szans. Jeśli zauważymy kogoś, kto potrzebuje pomocy, kto nie ma gdzie się schronić, trzeba zawiadomić służby, zadzwońmy na policję" - zaapelował rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski. Policjanci sprawdzają wszystkie tego typu sygnały, kontrolują też m.in. altanki działkowe, pustostany, przejścia na dworcach i inne miejsca, w których schronienia mogą szukać bezdomni.

W nocy w Terespolu, na wschodnich kresach Polski temperatura spadła do -35 stopni C. Na Podlasiu było od -28, na Mazowszu -26, na Warmii i Mazurach z kolei odnotowano -28 st. C.