"Andrzej policjantem był. Przez cały czas. Bo policjantem się jest, a nie się bywa" - opowiadał w TVN24 przyjaciel zabitego funkcjonariusza. "Zareagował, zrobił swoje i zapłacił najwyższą cenę. Zawsze będę pamiętał go jako wesołego chłopaka. Zawsze będą pamiętał też, że miał dwoje dzieci, które bardzo kochał" - dodał mężczyzna.
Młodszy aspirant Andrzej Struj, policjant z 15-letnim stażem, zareagował, gdy chuligan wrzucił metalowy kosz do tramwaju. Był na urlopie, wracał z zakupów, ale nie wahał się ani chwili. Podszedł, zwrócił mu uwagę, a wtedy napastnik zaatakował. Kilka razy ugodził policjanta nożem. Mężczyzna zmarł w szpitalu.
>>> Zabił policjanta, bo zwrócił mu uwagę
Policja szybko złapała nożownika. To 18-letni Mateusz N., notowany za rozbój, udział w bójce i uszkodzenie wiaty tramwajowej. Dziś usłyszy zarzuty. Za zabójstwo może grozić mu dożywocie.
>>> Pomocnik zabójcy policjanta złapany
Wiadomo, że z mordercą był jego kolega, który widząc co się dzieje, uciekł. Policjanci dopadli go dziś rano. Prawdopodobnie jeszcze dziś usłyszy zarzuty. Jest również podejrzewany o zabójstwo. Według TVN24, mógł on trzymać policjanta, gdy drugi napastnik zadawał mu ciosy nożem.
Stołeczna policja jest w żałobie. Funkcjonariusze przypięli czarne wstęgi do radiowozów.
Lech Kaczyński zapowiedział, że odznaczy zmarłego tragicznie funkcjonariusza "Krzyżem Zasługi za Dzielność". Komendant Stołeczny Policji wystąpił również do szefa MSWiA o nadanie mu wyższego stopnia oraz złotej odznaki "Zasłużony Policjant".