Jak donosi Radio ZET, sprawą filmu zajmie się naczelna Prokuratura Wojskowa. "Nie możemy zbagatelizować tego filmu" - mówi Radiu ZET pułkownik Jerzy Artymiak.

p

Jak ustalił "DGP", pod uwagę brane są dwie wersje. Pierwsza mówi o tym, że rosyjscy milicjanci strzelali w powietrze, by zmusić do rozejścia się zebranych w miejscu katastrofy gapiów. Druga - że magazynki broni, którą mieli ze sobą oficerowie BOR, eksplodowały w wyniku pożaru.

Nagranie zostanie zbadane przez biegłych, którzy mają ustalić pochodzenie, zawartość i ewentualnie potwierdzić autentyczność nagrania. Dokładnie zbadane zostanie także tło dźwiękowe, by ustalić, czy rzeczywiście słychać tam odgłos wystrzałów. Wyniki mają być znane za dwa dni.

Reklama

Wideo zostało nakręcone tuż po katastrofie w sobotni poranek. Widać jeszcze płonące części wraku. Po chwili pojawiają się rosyjscy ratownicy. Rozlega się dźwięk syreny. Potem z daleka dochodzą dźwięki przypominające wystrzały. Film trwa niespełna półtorej minuty.