Beata Z. i jej konkubent Krzysztof Salach wraz ze znajomymi wypili w zeszły piątek kilka butelek wódki. Byli tak pijani, że nawet nie zorientowali się, iż kobieta rodzi. Jej konkubent wezwał pogotowie. "Moja kobieta zachorowała" - wybełkotał. "Skąd miałem wiedzieć, że to poród? Myślałem, że Beatka ma krwotok" - opowiada Salach dziennikarzom "Faktu".

Reklama

Gdy przyjechał lekarz, na brudnej pufie leżał pomarszczony wcześniak i zanosił się od płaczu. Pijana matka usiłowała coś zrobić z pępowiną. Dookoła był mnóstwo krwi i wody płodowe. Noworodek i matka trafili do szpitala. "Maluch jest na oddziale intensywnej terapii” - tłumaczy Krzysztof Popowski, ordynator ze szpitala w Sokołowie.

Chłopiec był wyziębiony, miał niedokrwistość. ”Pozostanie pod naszą opieką jeszcze przez co najmniej dwa miesiące” - mówi lekarka Anna Bala.

Pijana matka trafiła na oddział ginekologii. Gdy przetrzeźwiała, wybrała imię dla swego syna. Jej konkubent nie czuje wsytdu. "Jakoś tu ogarnę i sobie poradzimy" - oznajmił, gdy reporterzy „Faktu” odwiedzili go w mieszkaniu. Sąsiedzi mają nadzieję, że dziecko nie będzie dorastać w melinie. Jak mówią, jego matka nie przestała pić nawet, gdy zaszła w ciążę. Ani razu nie była w tym czasie u lekarza.

"Zostanie jej prawdopodobnie przedstawiony zarzut narażenia dziecka na utratę zdrowia lub życia" - wyjaśnia Aleksandra Banaszczyk z policji.