Dziecko mieszkało w Łomży, tam też lekarze usunęli mu z brzucha baterię - płaską, wielkości monety dwuzłotowej. Jednak dziecko nadal źle się czuło. Po trzech dniach trafiło do Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.

Reklama

Tam lekarze z przerażeniem stwierdzili, że w żołądku dziecka rozlał się elektrolit. Spowodował głębokie i nieodwracalne poparzenia chemiczne. Maleństwo nie miało żadnych szans.

Cierpiało przez kilkanaście dni. W końcu zmnęczony walką o życie organizm poddał się.