Akcja protestacyjna w elektrowni trwa już drugi dzień. Wczoraj 11 ekologów wdrapało się na 150-metrowy komin. Na platformie okalającej komin na wysokości 100 metrów wywiesili transparenty "Zostawcie węgiel" oraz "Węgiel - nie spalcie naszej przyszłości". Po 10 godzinach protestu szóstka ekologów zeszła na dół. Tam czekali już na nich policjanci, którzy zabrali protestujących na przesłuchanie. Dziś usłyszeli zarzuty wtargnięcia na cudzy teren bez zgody właściciela i zostali zwolnieni.

Reklama

Wczoraj rano władze kopalnii wezwały policję, która przepędziła grupę protestujących pod bramą. Nie udało się jednak ściągnąć ekologów z komina. Ekolodzy zapowiadają, że nie zejdą z komina, dopóki premier oficjalnie nie zapewni, że Polska polityka będzie odchodzić od węgla i inwestować w odnawialne źródła energii. A jak zejdą, też pewnie policja postawi im zarzuty.

To kolejny protest Greenpeace'u. W zeszłym tygodniu protestowali przy kopalni odkrywkowej "Konin". Wtedy też interweniowała policja.Wczoraj władze kopalni zapowiedziały, że zażądają od organizacji 350 tysięcy złotych odszkodowania - tyle kosztowało odkrywkę przerwanie prac wydobywczych na dwie godziny.

Zarówno ekologom, którzy weszli na komin, jak i tym, którzy wtargtnęłi na teren odkrywki grozi grzywna, ograniczenie wolności lub rok więzienia.