Zarządzona przez prokuraturę sekcja może się okazać kluczem do wyjaśnienia śmierci Roberta Pazika. Skazany na dożywocie porywacz i morderca Olewnika powiesił się w ubiegły poniedziałek. Pierwsze wyniki autopsji ujawniono już w czwartek. Nie były one zaskoczeniem - przyczyną śmierci było uduszenie przez zadzierzgnięcie pętli na szyi.

Reklama

To jednak nie koniec wyjaśniania zagadki tej śmierci - nadal otwarte jest pytanie, dlaczego Pazik, określany przez policjantów mianem twardego i bezwzględnego przestępcy, targnął się na swoje życie. "Miał depresję i być może nie mógł znieść wizji dożywotniego więzienia" - mówili nam kilka dni temu policjanci. Ale policja przekopuje teraz wszystkie jego ostatnie kontakty, aby zweryfikować inną tezę: Pazik został zmuszony do samobójstwa. Miałyby tego dokonać osoby zamieszane w porwanie Olewnika, które boją się dekonspiracji.

>>> Prokurator: Sekcja Pazika może być przełomem

Możliwe więc, że ktoś Pazika faszerował narkotykami lub innymi środkami, aby zwiększyć szanse na to, że zdecyduje się na samobójstwo. Ale niewykluczone, że sam morderca dodawał sobie w ten sposób odwagi, by targnąć się na życie. Pazik próbował zresztą zabić się krótko po wyroku, zażywając lek na uspokojenie. Zgromadził nawet tabletki relanium, które odnaleźli strażnicy więzienni, niwecząc w ten sposób jego przygotowania.

"Jeśli jedną z przyczyn targnięcia się na życie przez Pazika było działanie jakiegoś środka, to na pewno badanie toksykologiczne to ujawni" - mówi nam prof. Jerzy Stanisław Gielecki, patolog z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. "Jeśli coś zażywał albo był do tego zmuszony, to nieważne, czy przyjął środek przez skórę, doustnie czy inną drogą. Badanie wykaże, co to był za specyfik, a lekarze odpowiedzą ze stuprocentową pewnością, jak na niego wpłynął".

Właśnie takie efekty przyniosła sekcja innego mordercy Olewnika Wojciecha Franiewskiego, który popełnił samobójstwo w olsztyńskim areszcie w czerwcu 2007 roku. Biegli wykryli, że niedługo przed śmiercią pił alkohol. W jego ciele wykryto też śladowe ilości narkotyków. Prowadzone w tej sprawie śledztwo nie wyjaśniło jednak, jak udało mu się zdobyć alkohol i środki odurzające. Ekspertyzy wykazały tylko tyle, że Franiewski pił po powrocie do więzienia z policyjnego przesłuchania. "Wódkę i prochy mógł kupić w więzieniu, za pieniądze można tam dostać wszystko" - mówi nam oficer Centralnego Biura Śledczego. "Tak samo można przemycić narkotyki, małą butelkę wódki, jak i telefony komórkowe" - dodaje.

Pełne wyniki autopsji Pazika mają być znane za około miesiąc.