Taką opinię biegłych dostała Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce, która prowadzi śledztwo w sprawie okoliczności śmierci Pazika. "Nadal nie wiemy, czy Robert Pazik był pod wpływem lekarstw lub silnych środków odurzających" - mówi DZIENNIKOWI prokurator Andrzej Rycharski. "Taką informację powinniśmy uzyskać najpóźniej za dwa tygodnie" - dodaje.
"My ciągle nie wykluczamy żadnej okoliczności. Przedstawiona przez prokuraturę opinia biegłych nie oznacza, że Pazikowi nikt w samobójstwie nie pomógł. Nie wiadomo, z kim się spotykał w ciągu ostatnich swoich dni ani o czym rozmawiał. Nie wykluczamy też, że stworzono mu warunki do samobójstwa" - mówi DZIENNIKOWI Ireneusz Wilk, adwokat rodziny Olewników.
Mecenas stawia też szereg pytań. "Dlaczego do tej pory nie upubliczniono wyników sekcji zwłok innego mordercy, Sławomira Kościuka? W tej sprawie nadal jest bardzo dużo znaków zapytania. Dlaczego Pazika przewieziono do Płocka aż na 11 dni przed przesłuchaniem i dlaczego jego osobisty udział w czynnościach procesowych był niezbędny?" - zastanawia się Wilk.
>>>Morderca Olewnika ostrzegał, że się zabije
Robert Pazik został znaleziony 19 stycznia powieszony w celi płockiego zakładu karnego. Wkrótce po jego śmierci media ujawniły, że zabójca informował o swoich zamiarach innych członków grupy, z którymi siedział w areszcie śledczym w Łodzi.
>>>Komisja zbada, czy Pazik mógł żyć
Wcześniej podczas pobytu w więzieniu w Sztumie bandycie odebrano też tabletki relanium. Po głośnym - trzecim już z kolei – samobójstwie morderców młodego biznesmenaministerialny fotel stracił Zbigniew Ćwiąkalski. Prokuratorzy nadal sprawdzają inny wątek - czy na Roberta Pazika nie naciskano, aby odebrał sobie życie. Śledczy podejrzewają, żektoś mógł go straszyć zabójstwem bliskich.