W szczycie boomu mieszkaniowego banki dawały kredyty we frankach w takiej wartości, że rata często przekraczała połowę dochodu kredytobiorcy. Zdarzało się, że sięgała 70 procent dochodu. Kiedy frank zaczął drożeć, rata kredytu tak wzrosła, że wiele osób już ma problemy ze spłacaniem długu.
Razem z firmą doradztwa kredytowego Open Finance przygotowaliśmy symulację, która pokazuje, jaki spadek wartości złotówki może okazać się naprawdę niebezpieczny.
"W najgorszej sytuacji są osoby, które brały kredyt latem 2008 roku. Wtedy frank kosztował tylko dwa złote" - mówi DZIENNIKOWI ekspert Open Finance Mateusz Ostrowski. "Przy przeciętnym kredycie wynoszącym około 300 tysięcy złotych, pożyczały więc 150 tysięcy franków. Dziś, kiedy frank zdrożał o połowę, ich kredyt jest wart aż 450 tysięcy złotych!" - dodaje Ostrowski.
W efekcie, jak obliczył Open Finance, rata kredytu wziętego na 30 lat wzrosła z 1430 do 1650 złotych. "To przy średniej krajowej pensji netto wynoszącej ok. 2800 złotych już blisko 60 procent dochodu. Sporo, ale nadal do udźwignięcia" - mówi Ostrowski.
Prawdziwe problemy mogą się zacząć, jeżeli franki nadal będą drożały: "Przy kursie 3,5 złotego rata wzrośnie do 2000 tysięcy złotych, a przy czterech złotych osiągnie ponad 2200 złotych. To już nie będzie możliwe do spłacania, jeżeli kredytobiorca nie znajdzie sobie dodatkowego źródła dochodu" - mówi Ostrowski.