Pożar w trzypiętrowym domu w Glasgow, w którym mieszka polska rodzina, wybuchł wczoraj rano. Kiedy ogień zaczął się błyskawicznie rozprzestrzeniać, 32-letnia Polka zdecydowała, że nie może już dłużej czekać na ekipę strażaków.
„Zobaczyłem kobietę stojącą w oknie z płaczącymi dziećmi. Zawołałem, żeby zrzuciła dziewczynki, a my je złapiemy. Była przerażona, ale w końcu to zrobiła. Nie było innego wyjścia, bo płomienie szybko się rozprzestrzeniały. Ludzie porozkładali na ziemi materace dla bezpieczeństwa" - opowiada jeden z sąsiadów, 39-letni Paul Leonard.
Dziewczynkom - 10-miesięcznej Nicole, trzyletniej Weronice i 13-letniej Patrycji - nic się nie stało. Po tym, jak wyskoczyły z okna, strażacy wydostali z budynku ich mame i babcię. Pożar wybuchł w innym mieszkaniu, na parterze kamienicy. Strażacy podejrzewają, że od przepalonego grzejnika zajęła się pościel.