35-latek wrócił do domu z widocznymi śladami pobicia. Gdy matka próbowała dociec, co mu się stało, odpowiedział, że został napadnięty i okradziony w parku. Napastnik miał go poturbować, zbić okulkary i ukraść dwa telefony komórkowe. Matka namówiła syna do złożenia zeznań policji.
Gdy funkcjonariusze zajęli się sprawą, misternie uknuty plan się rozsypał. Okazało się, że pobity mężczyzna dzwonił na komisariat z telefonu, który mu rzekomo ukradli napastnicy. Przyciśnięty do muru przyznał się, że napadu nie było, a całą historię wymyślił, żeby matka nie robiła mu wymówek z powodu powrotu do domu w kiepskim stanie.
W rzeczywistości mężczyzna pobił się z kolegami, z którymi pił alkohol. Podczas bójki zgubił jeden z telefonów oraz stłukł okulary.