Wydawca "Super Expressu" ma przeprosić Dodę - orzekł Sąd Okręgowy Warszawa-Praga. Gwiazdka domagała się również 100 tys. zł odszkodowania, jednak sąd uznał, że sprawa jej bielizny jest warta jedynie 25 tys. zł.
>>>Doda potraktowana jak dresiarz
Wyrok jest nieprawomocny, "Super Express" może się od niego odwołać. Nie wiadomo jednak, czy to zrobi, bo pełnomocnik gazety przyznaje, że "redakcja coś tam przeskrobała".
Afera z majtkami Dody w tle wybuchła w zeszłym roku. Gazeta zamieściła fotografię piosenkarki zrobioną podczas gali rozdania nagród telewizyjnych. Redakcja stwierdziła, że w rozcięciu sukni wyraźnie widać nagie łono Dody. Ona sama gorąco zaprzeczyła, zapewniając, że podczas uroczystości miała na sobie bieliznę.
>>>Doda broni żołnierzy z Nangar Khel
Piosenkarka zarzuciła redakcji, że jej krocze odsłonięto dzięki przeróbce zdjęcia w graficznym programie komputerowym. Redakcja replikowała, że agencja fotograficzna, od której kupiono zdjęcia, zapewniała, iż obróbki nie było. Sąd nie rozstrzygnął tej kwestii, przyznał jednak, że tabloid naruszył "cześć, godność, sferę prywatności, a nawet intymności" gwiazdki.
>>>Sąd rozstrzygnie, czy Doda jest blacharą
"Godność przysługuje każdemu, niezależnie jak jest odbierany przez innych i jak jest znany" - powiedziała w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Hanna Wawrzyniak. Dodała, że z nagiego krocza Dody musieli się tłumaczyć przed znajomymi nawet rodzice piosenkarki, a ona sama słyszała na koncertach niepochlebne okrzyki.