Wojciech Plewka, łowczy wojewódzki, ostrzega, że drapieżnik już od kilku dni mógł nic nie jeść, przez co może być bardzo niebezpieczny. Na miejscu są już myśliwi i policja - przygotowywana jest kolejna obława na drapieżnika.

Reklama

Na drapieżnika - nazwanego przez media bestią z Opolszczyzny - od kilku dni polują myśliwi i policjanci. Wojewoda nie zgodził się na zastrzelenie kota, łowczy muszą więc złapać go żywcem. Myśliwi i zoolodzy apelują do mieszkańców, aby zrezygnowali ze spacerów w odludne miejsca. Nie powinni też spuszczać psów ze smyczy w okolicach lasów - sprowokowany drapieżnik może wtedy zaatakować.

>>> Bestia z Opolszczyzny zaatakuje rowerzystów

Wojewoda opolski uruchomił specjalną infolinię w sprawie drapieżnika. "Wszyscy, którzy widzieli zwierzę lub zauważyli ślady jego działalności, mogą przez całą dobę dzwonić pod numer 0 800 163 136, lub 77 92 87 dla posiadaczy telefonów komórkowych" - informuje rzecznik wojewody Kordian Michalak.

Wojewoda Ryszard Wilczyński apeluje do mieszkańców Opolszczyzny, aby dokładnie zamykali pomieszczenie ze zwierzętami hodowlanymi i domowymi, uważniej niż dotychczas pilnowali dzieci i unikali wchodzenia do lasów.

Ślady pozostawione przez drapieżnika wskazują, że jest nim prawdopodobnie irbis, puma lub lampart. Dziki kot od kilkunastu dni poluje na Opolszczyźnie. Mordował do tej pory prosięta, cielęta, tuczniki i króliki. Zabił też dziką sarnę.