Katowiccy policjanci twierdzą, że nieuczciwa sekretarka uczyniła z nieistniejących opłat dodatkowe źródło dochodów. Kobieta zajmowała się rekrutacją kandydatów na studia podyplomowe - pisze "Gazeta Wyborcza". Przyjmowała ich pojedynczo, a przeglądając wymagane dokumenty tłumaczyła, że muszą jeszcze zapłacić 70 zł wpisowego. Było to jednak sprzeczne z regulaminem naboru - na studiach podyplomowych nie ma takiej opłaty. Tymczasem oszustka wmawiała studentom, że brak wpłaty spowoduje skreślenie z listy.
>>> Gang urzędników wyłudził 5 mln złotych
"Dotarliśmy już do 94 studentów, którzy w latach 2004-2007 dali sekretarce pieniądze za wpisanie ich na listę kandydatów na studia podyplomowe" - przyznaje podinspektor Adam Momot, komendant miejski w Katowicach.
Sekretarkę zdekonspirowały jej koleżanki z dziekanatu zaniepokojone opowieściami studentów. Opowiedziały o problemie dziekanowi, a ten poszedł ze sprawą do rektora. Wewnętrzna kontrola potwierdziła najgorsze przeczucia. Do prokuratury trafiło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, a kobieta została dyscyplinarnie zwolniona z pracy.
>>> Okradał jednorękich bandytów
"Jestem zdumiony skalą procederu. Takie zachowanie jest niegodne pracownika uczelni i nic go nie usprawiedliwia" - komentuje Jacek Szymik-Kozaczko, przewodniczący samorządu studenckiego Uniwersytetu Śląskiego. "To pierwszy i mam nadzieję, że ostatni taki przypadek w murach naszej uczelni" - mówi Magdalena Ochwat, rzeczniczka prasowa Uniwersytetu Śląskiego.