"Witamy w agencji podróży Waffen SS. W najbliższych miesiącach zorganizujemy polskim imigrantom podróż do następujących miejscowości: Treblinka, Dachau, Sobibór i Oświęcim. Darmowy transport zapewnia Waffen SS" - na taki mrożący krew w żyłach komunikat z automatycznej sekretarki trafił kilka dni temu Polak, pracujący jako telemarketer w angielskim Portsmouth.
>>> W Anglii straszą Polaków obozami i SS
"Aż mnie zamurowało! Codziennie wykonuję setki telefonów, ale ten zapamiętam do końca życia. To makabra, przecież jest już 70 lat po wojnie" - relacjonuje Grzegorz Nowak, który o zdarzeniu poinformował lokalną policję.
W Wielkiej Brytanii przestępstwa na tle rasowym lub narodowościowym traktuje się bardzo poważnie. Policja z Peterborough przekazała już sprawę do komisariatu w West Yorkshire. Brytyjscy funkcjonariusze uznali ją za przestępstwo na tle rasowym.
>>> Won, Polacy! Tak witają nas w Irlandii
"Znam dobrze historię II wojny światowej. Takie nagrania są niedopuszczalne, dlatego sprawa będzie dalej prowadzona" - stwierdził jeden z funkcjonariuszy zajmujących się tzw. hate crime.
Nierozwiązana pozostaje kwestia samego autora makabrycznego żartu. Wiadomo, że ma polsko brzmiące nazwisko, ale telefon odbiera w języku angielskim. "Nie będę na ten temat rozmawiać" - powiedział krótko DZIENNIKOWI. Chwilę później słuchawkę podniósł jego syn. "Telefon należy do ojca. Ja się nie wypowiadam" - zakończył rozmowę.
>>> Brytyjczycy: Auschwitz to marka piwa
Sprawie z automatyczną sekretarką przygląda się też polska ambasada w Londynie. "Jesteśmy w kontakcie z policją. To na pewno bardzo niesmaczny żart, ale trudno go traktować jako realną groźbę" - stwierdził Robert Szaniawski, rzecznik ambasady.