Prawa do "Mein Kampf" ma Wolny Kraj Związkowy Bawarii. To właśnie władze niemieckiego landu dbają o to, by dzieło Hitlera było publikowane tylko w celach historycznych. Ludziom, którzy chcieliby na słowach Fuehrera zarobić, Bawaria odmawia.
Marek S. mimo braku zgody niemieckich władz, postanowił "Mein Kampf" wydać. Trafił za to przed sąd. W pierwszym procesie dwa lata temu został skazany na 20 tysięcy złotych grzywny. To niewiele, bo prokuratura oceniała, że jego wydawnictwo - wrocławskie XXL - zarobiło na publikacji nawet 300 tysięcy złotych.
W drugim procesie wyrok także był dość łagodny. Ale surowego werdyktu wcale nie domagał się Wolny Kraj Związkowy Bawaria. Reprezentująca go Joanna Lassota chciała jedyniesymbolicznej, odstraszającej kary.
Prokuratura tymczasem żądała ośmiu miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Obrońca chciał uniewinnienia Marka S. Twierdził, że co prawda jego klient chciał na "Mein Kampf" zarobić, ale nie miał pojęcia kto ma do niego prawa autorskie. "Każde dzieło ma swojego właściciela i Marek S. musiał o tym wiedzieć, bo zajmował się wydawaniem zawodowo" - skomentowała te słowa sędzia Anna Plewińska.
Ostatecznie Marek S. został skazany na trzy miesiące odsiadki w zawieszeniu na dwa lata. Ma też zapłacić 10 tysięcy złotych grzywny.