15-letni Mikołaj zginął cztery dni temu. Został pobity na śmierć przez 40-letniego mężczyznę. W miejscu, gdzie umarł wciąż palą się znicze. Przyjaciele chłopaka rozpaczają, nie mogą się pogodzić z jego odejściem. Ich zdaniem Mikołaj został brutalnie zabity tylko za to, że stanął w obronie koleżanek, które pijany 40-latek zaczepiał.
Innego zdania są mężczyźni spędzający czas w okolicznym barze. Ich zdaniem Mikołaj i jego koledzy byli po prostu agresywni. Potwierdza to właściciel baru, pan Ryszard. "Szkoda zabitego chłopaka, ale ten, co go bił, to pierwszy odważny, nawet bohater, który postawił się tym agresywnym gówniarzom. Przecież on był zaczepiany i to nie pierwszy raz! Nic pozytywnego o tych młodych chłopakach nie mogę powiedzieć” - mówi pan Ryszard "Gazecie Lubuskiej”.
Postawa mężczyzn z baru piwnego oburza przyjaciół Mikołaja. "Mikołaj został brutalnie zabity. Nie można w to wątpić. A teraz jeszcze wyjdzie na to, że sam był sobie winien” - mówią zgodnie.