Sporo szkół, zwłaszcza tych w mniejszych miejscowościach, nawet nie wie, że od września ma zorganizować zajęcia z pierwszej pomocy. ”Ten przepis nas nie dotyczy, nauczanie zasad pierwszej pomocy będzie wprowadzone w gimnazjach” - usłyszeliśmy w sekretariacie szkoły podstawowej w Książenicach w woj. śląskim. Inne placówki wprawdzie wiedziały o nowym obowiązku, ale jeszcze się nie zastanawiały, jak będą wyglądać takie lekcje. ”W większych miastach jest niewiele lepiej. Bardzo mało szkół zgłasza się do nas z pytaniem, czy nie poprowadzilibyśmy takich zajęć. To będzie cud, jeśli uda im się uruchomić takie zajęcia w drugim półroczu” - przyznaje Jarosław Kalenik z polskiego Towarzystwa Ratownictwa Medycznego.
Do tej pory zajęcia z pierwszej pomocy prowadziły tylko niektóre szkoły podstawowe. Najczęściej robiły to własnym sumptem. ”Manekiny i inne pomoce dostaliśmy od fundacji Jurka Owsiaka, ona też przeszkoliła naszych nauczycieli. Zapraszaliśmy również studentów Akademii Medycznej, którzy prowadzili zajęcia dla starszych uczniów w ramach swoich praktyk” - opowiada wicedyrektor podstawówki nr 16 w Szczecinie Barbara Sztark.
Teraz nie ma jednak pewności, czy szkoły będą mogły nadal wykorzystywać nauczycieli przeszkolonych przez organizacje pozarządowe. ”Wygląda na to, że dopiero po ukończeniu kursów narzucanych przez Ministerstwo Zdrowia nauczyciele będą mogli prowadzić zajęcia z pierwszej pomocy” - przyznaje Barbara Boniek z Fundacji Świat Dziecka, która w ciągu ostatnich kilku lat przeszkoliła ponad 1,6 tys. nauczycieli z 9 województw.
Zgodnie bowiem z przygotowywanym przez resort zdrowia rozporządzeniem pierwszej pomocy będą mogli uczyć tylko ci pedagodzy, którzy przejdą kursy w nauczycielskich ośrodkach doskonalenia.Te jednak nawet się nie zaczęły, co oznacza, że nie ma praktycznie szans, by nauczyciele zaczęli uczyć ratowania życia wcześniej niż w przyszłym roku. Na razie więc zajęcia w szkołach będą mogli prowadzić tylko lekarze i pielęgniarki specjalizujący się w medycynie ratowniczej oraz ratownicy. Tu rodzi się jednak kolejny problem: szkoły będą musiały ich opłacić, a wiele z nich po prostu nie ma na to funduszy.