Drewniana kapliczka i krzyż stanęły na miejskim terenie nielegalnie, bez żadnych pozwoleń. Jak za czasów PRL, przez noc, postawił je proboszcz parafii pod wezwaniem Opatrzności Bożej. Miasto się temu ostro sprzeciwiło.

Reklama

Nadzór budowlany uznał kapliczkę za samowolę i oswiadczył, że czeka na wymagane pozwolenia. Proboszcz zapowiedział więc, że wyśle zawiadomienie, iż kapliczka jest obiektem kultu religijnego. To ułatwiłoby legalizację. Miasto odparło na to, że planuje walczyć z księdzem w sądzie.

Na razie z kapliczką walczą wandale. Od kiedy stanęła, dewastowano ją już wielokrotnie. W nocy z niedzieli na poniedziałek w końcu runęła. Obok na ścianie pojawił się napis"Bóg umarł".

"Jeszcze nas za to Bóg pokarze" - komentują kobiety z pobliskiego osiedla. "Wstydzę się, że jestem ze Stalowej Woli, gdzie podnosi się rękę na świętość. Już o nas wygadują nawet za granicą" - ubolewała portalowi nowiny24.pl.

Czy skoro kapliczka jest już w kawałkach oznacza, że problem miasta zniknął? Nie do końca. "Dla mnie kapliczka w obecnym stanie jest uszkodzona, a nie rozebrana" - stwierdził inspektor nadzoru budowlanego.