Jeden z czytelników "Głosu Pomorza" dostał niedawno mandat. Z opisu wynikało, że na terenie, gdzie jest ograniczenie do 50 km/h, jechał 43 km/h. Na dowód fotoradar zrobił mu zdjęcie. Straż Gminna w Kobylnicy postanowiła ukarać go karą w wysokości 0 złotych.
"Nie zareagowałem na list przysłany przez strażników. Czekam, kiedy zostanę wezwany do sądu, bo nie zapłaciłem mandatu" - ironizuje w "Głosie Pomorza" czytelnik.
Czy tak faktycznie się stanie? "To przez błąd systemu. Zanim jednak go wychwyciliśmy, poczta zdążyła wysłać cztery takie bezsensowne mandaty. Już wysłaliśmy do zainteresowanych listy z przeprosinami. Mandaty mogą wyrzucić albo zachować sobie na pamiątkę" - tłumaczy Aleksander Tarnogrodzki, dyżurny strażnik w Straży Gminnej w Kobylnicy.
Dlaczego jednak w ogóle mandaty wysłano? Okazuje się, że są one drukowane bezpośrednio na poczcie, a tam nikt ich nie sprawdza.