Do potwornej zbrodni doszło w 2004 roku w niemieckim Weissenhorn. Żaneta i jej kochanek Mohamet A. bestialsko zamordowali małą Karolinkę. Za to, co zrobili, już nigdy nie zasmakują wolności. Oboje resztę życia spędzą w niemieckim więzieniu. Sąd w Monachium nie miał wątpliwości, jaki wyrok dać za tak przerażajacą zbrodnię: gdy nie ma kary śmierci, zostaje dożywocie!


Babcia Karolinki, gdy tylko poznała Mohameta, od razu przeczuwała, że coś złego wisi w powietrzu. Cała trójka wprowadziła się do niej, a wtedy zaczęło się piekło. Mężczyzna okazał się psychopatą. Nosił ze sobą nóż i pistolet. "Nawet na sekundę nie spuszczał Żanety z oka, szedł z nią nawet do toalety" - wspominała babcia trzy lata temu w rozmowie z "Faktem". Opowiadała też, jak był chorobliwie zazdrosny, gdy ktoś dzwonił do Żanety. Wyrywał jej wtedy komórkę, a potem ciął sobie nożem ręce i klatkę piersiową.

Gdy zaczął terroryzować cały dom, matka Żanety postraszyła tyrana policją. Ten wyprowadził się, zabierając ze sobą kochankę i jej córkę. Wkrótce doszło do niewyobrażalnej tragedii - kobieta razem z psychopatycznym kochankiem zakatowali dziewczynkę. Zbrodnia wstrząsnęła Niemcami. Na pogrzebie dziecka był nawet minister sprawiedliwości Bawarii.