Przez ostatnie trzy lata Stefan Oleszczuk wił się jak piskorz. Za nic miał wyroki sądu, który po dwóch procesach karnych kazał mu zapłacić 1600 zł grzywny. Za co? Za skopanie samochodu pewnej pani. I za sfałszowanie umowy o pracę jednego ze swych podwładnych. Oleszczuk nie zapłacił i... przyszła kryska na Matyska!

Jak pisze "Głos Szczeciński", po trzech latach uników wymiar sprawiedliwości powiedział Oleszczukowi: dość! Nie chce płacić - będzie sprzątał. Przez osiem miesięcy, po trzydzieści godzin dziennie, były burmistrz będzie pracownikiem Zakładu Gospodarki Komunalnej w Kamieniu Pomorskim. Z pewnością czeka go wielkie szorowanie.