To było niezwykłe doświadczenie. We wstrząsającej ciszy i skupieniu, przy dźwięku dzwonów, Benedykt XVI przekroczył bramę z napisem "Arbeit macht frei". Papież Niemiec stanął w miejscu, gdzie dokonała się największa kaźń w historii ludzkości. "To dla papieża było ogromne wyzwanie. Wyzwanie, któremu jednak musiał sprostać, chociaż na pewno było to dla niego niezwykle trudne" - powiedział Klaus Zimmer, dyrektor Niemieckiego Instytutu Historycznego w Warszawie.
Był to też najważniejszy moment pielgrzymki papieskiej. Wszyscy obserwatorzy podkreślają wielką odwagę niemieckiego papieża, który znalazł się w Auschwitz w podwójnej roli. Jako głowa Kościoła katolickiego i jako Niemiec, przedstawiciel narodu, który obciąża się winą za Holocaust. "Wizyta Benedykta XVI w Auschwitz-Birkenau to niezwykle poruszające wydarzenie, gdyż Papież przybywa do miejsca największej zbrodni w historii ludzkości" - powiedział naczelny rabin Polski Michael Schudrich.
Benedykt XVI chciał pokazać, że rozumie ogrom cierpienia, które miało miejsce w Auschwitz. Dlatego samotnie podążył drogą, którą przeszły tysiące więźniów. W martwej ciszy, w skupieniu, udał się do Bloku nr 11, Bloku Śmierci. Przed Ścianą Straceń modlił się w ciszy przez dłuższą chwilę.
Wcześniej, osobiście przywitał się z każdym z 32 byłych więźniów obozu. Podawał im ręce, przyjął zdjęcie, rozmawiał z niektórymi przez chwilę. Byli więźniowie, którzy mieli na sobie czapki lub chusty w charakterystyczne biało-niebieskie pasy, całowali pierścień papieski, niektóre z kobiet płakały. "To nie chodzi o żadne przepraszanie, ale o wyciągnięcie nauki na przyszłość. Chodzi o to, żeby podobne wydarzenia nigdy się już nie powtórzyły" - powiedział Władysław Bartoszewski, były więzień Auschwitz.
Benedykt XVI modlił się przez chwilę w celi śmierci, w której zmarł św. Maksymialian Kolbe. Potem udał się do Centrum Dialogu Modlitwy, gdzie usłyszał znamienne słowa. "Na tej ziemi rozegrała się tragedia ludzkości. Na tej ziemi nienawiść dosięgła zenitu. Na tej ziemi został znieważony człowiek. Na tej ziemi został znieważony Bóg - tak metropolita krakowski kardynał Stanisław Dziwisz zwrócił się do Benedykta XVI. "Ale na tej ziemi zwyciężyła również miłość. Wystarczy jedno imię: święty Maksymilian Maria Kolbe. Na tej ziemi, zroszonej krwią niewinnych ofiar obłąkanej ideologii, staramy się budować nową cywilizację miłości" - dokończył kardynał.
Niezwykłe skupienie malowało się na obliczu Benedykta XVI, gdy podchodził do pomnika ofiar obozu w Birkenau. I gdy w zupełnej ciszy przechodził przed 22 tablicami upamiętniającymi zamordowanych tam więźniów. Z całą pewnością była to dla niego osobista chwila.
Potem rozpoczęły się modlitwy w pięciu językach: romskim, rosyjskim, polskim, hebrajskim, angielskim. Usłyszeliśmy kadisz - żydowską modlitwę za zmarłych. A potem listę obozów, w których ginęli Żydzi. "Oby ten głos został wysłuchany wszędzie tam, gdzie Żydzi są zagrożeni. Wszędzie tam, gdzie grozi ludobójstwo. Niech to miejsce nazistowskiej zbrodni będzie ostrzeżeniem" - powiedział maczelny rabin Polski Michael Schudrich. Ostatnią modlitwę wypowiedział po niemiecku sam Ojciec Święty.
"Mówić w tym miejscu kaźni i niezliczonych zbrodni przeciwko Bogu i człowiekowi, nie mających sobie równych w historii, jest rzeczą prawie niemożliwą, a szczególnie trudną i przygnębiającą dla chrześcijanina, dla papieża, który pochodzi z Niemiec" - rozpoczął swoje przemówienie Benedykt XVI. Ale wypowiedział oczywiście te najważniejsze słowa. "Modlę się o dar pojednania wszystkich, którzy w tej godzinie naszych dziejów wciąż cierpią pod panowaniem nienawiści i przemocy zrodzonej przez nienawiść" - powiedział papież.
Papież zaznaczył, że w takim miejscu brakuje słów. W przerażającej ciszy serce woła do Boga. Pyta, dlaczego na to przyzwolił? Benedykt XVI powiedział, że w tej ciszy chylimy czoło przed niezliczoną rzeszą ludzi, którzy w obozie cierpieli i zostali zamordowani. "Cisza ta jest jednak głośnym wołaniem o przebaczenie i pojednanie, modlitwą do żyjącego Boga, aby na to nie pozwolił nigdy więcej" - podkreślił papież.
Na zakończenie pobłogosławił zebranych w byłym niemieckim obozie Auschwitz-Birkenau.
"Jestem tu dziś, aby prosić o łaskę pojednania. Przychodzę tutaj jako syn narodu niemieckiego, i dlatego muszę i mogę powtórzyć za moim poprzednikiem: Nie mogłem tutaj nie przybyć. Przybyć tu musiałem" - powiedział papież na początku swojego przemówienia w obozie zagłady. "W miejscu takim jak to, brakuje słów, a w przerażającej ciszy serce woła do Boga: Panie, dlaczego milczałeś? Dlaczego na to przyzwoliłeś?" - pytał Benedykt XVI. Chwilę wcześniej, gdy papież modlił sie przed tablicami pomordowanych w Auschwitz, przestało padać i pojawiła się ogromna tęcza. Symbol nadziei i nowego życia.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama