Prokurator uważa, że prowadzący akcję policjanci popełnili całą masę błędów. Nieodpowiedzialnie założyli, że antyterrorystom uda się dostać do zajmowanego przez bandytów budynku i zatrzymać ich. Zlekceważyli determinację przestępców. Nie przygotowali się też na siłę ognia, jaką dysponowali bandyci. A ci - Robert Cieślak i Igor Pikus, były funkcjonariusz KGB i Specnazu - mieli nawet granaty i miny! Nikt też nie pomyślał o planie awaryjnym.

Oskarżeni to: była naczelnik wydziału do walki z terrorem kryminalnym Komendy Stołecznej Policji Grażyna Biskupska, były dowódca pododdziału antyterrorystów Kuba Jałoszyński oraz były zastępca komendanta stołecznego policji Jan P. On jedyny nie zgadza się na ujawnienie nazwiska. Nikt nie przyznaje się do winy.

Operacja w Magdalence rozpoczęła się w nocy z 5 na 6 marca 2003 roku. Policyjni antyterroryści zaatakowali dom, w którym przebywało dwóch gangsterów. Obaj byli podejrzani o udział w strzelaninie pod Parolami, w której zabity został policjant. Podczas akcji w Magdalence zginął podkomisarz Dariusz Marciniak, który wszedł na minę. Drugi policjant, Marian Szczucki, zmarł w szpitalu tydzień po akcji. Obaj bandyci zginęli.