Wystarczy zdać dobrze pozostałe przedmioty, by jeden sobie odpuścić. Bo nawet gdy się uczniowi powinie noga, świadectwo maturalne dostanie. Do tej pory można było mieć prawie same piątki, ale jedna pała wystarczyła, by śpiewać: "Już za rok matura". "To było takie niesprawiedliwe" - tłumaczy dziennikowi.pl rzecznik resortu oświaty Kaja Małecka.
Tylko czy teraz będzie dobrze i sprawiedliwie? Uczniowie dostaną przyzwolenie na nieuctwo. Będą mogli zignorować wybrany przez siebie egzamin, np. z języka polskiego. "To obniży drastycznie poziom najważniejszego egzaminu" - grzmi prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz.
To nie koniec rewolucji, jaką planuje minister Giertych. Chce zmienić wszystko - od przedmiotów po terminy matur. Teraz zastanawia się nad szczegółami. Czekamy w napięciu!