Korzeniowski wraz z trzema podopiecznymi przyjechał do Tomaszowa Mazowieckiego na trening. Auto zaparkował przed jednym z domów i już miał odejść, gdy z budynku wybiegł mężczyzna. Kazał mistrzowi przestawić samochód. Wywiązała się awantura. Po pyskówce Korzeniowski przeparkował samochód i wydawało mu się, że to koniec kłótni.

Ale mylił się. Gdy po treningu wracał do samochodu, awanturnik pojawił się znowu. Tym razem był uzbrojony. Miał nóż przywiązany do długiego kija. Krzyczał i groził mistrzowi olimpijskiemu. Gdy ten schował się w aucie, furiat zaatakował samochód.