"Rotterdam" to czysta śmierć. W jego kadłubie znajduje się 180 ton azbestu, który ma chronić jednostkę przed pożarem. Materiał ten miał być usunięty podczas remontu w Stoczni Gdańskiej. Ale przed wpłynięciem do polskiego portu - na statek w tajemnicy załadowano jeszcze worki z 1500 tonami materiałów skażonych wywołującym raka azbestem. I to właśnie stało się przyczyną konfliktu.

Miesiąc temu Urząd Morski w Gdyni nakazał "Rotterdamowi" opuścić port do 10 lipca. Właściciel odwołał się do ministerstwa. Te podtrzymało dziś decyzję Urzędu Morskiego.

Statek może wrócić do Gdańska na zaplanowany remont, jeśli tylko pozbędzie się poza terytorium Polski swego niebezpiecznego ładunku.