"Wystarczy, że terrorysta będzie znał konstrukcję samolotu. Usiądzie w odpowiednim miejscu i choćby z obcasa rozpyli gaz, podpali i koniec!" - mówi dziennikowi.pl Jerzy Łukasiewicz, specjalista od materiałów wybuchowych. Dodaje, że w zasadzie już ilość gazu, jaka się mieści w zapalniczce, może spowodować wielką katastrofę.

"A są już takie materiały wybuchowe, których żaden wykrywacz nie znajdzie. Bo nie są związkami nitrowymi i azotowymi. A tylko takie da się wykryć" - ostrzega Łukasiewicz.

Dlatego podstawowym zadaniem specłużb jest znalezienie jeszcze przed startem materiałów wybuchowych lub takich, które mogą w prosty sposób w trakcie lotu stać się wybuchowymi (np. po zmieszaniu dwóch, osobno niegroźnych, składników).

Terrorysta, który przemyci na pokład nawet niewielką bombę, po starcie samolotu staje się śmiertelnie niebezpieczny. Zamachowcy, których schwytano właśnie w Londynie, mieli się wysadzić nad Atlantykiem.





Reklama