Kupców na działkę pana Romana nie brakowało. Dobrze zlokalizowana, całkiem spora. Tylko jak kto przyjeżdżał zobaczyć, to od razu uciekał. Nikt nie chciał kupować działki z lasem słupów energetycznych. Pan Roman chciał się dogadać z energetykami. Jakieś pieniądze za korzystanie z jego własności? Ale nie chcieli o tym słyszeć.
W końcu pan Roman poskarżył się sądowi. I wygrał. Może nie wielkie pieniądze, bo 7 tysięcy złotych. Ale sąd okazał się i tak hojny, i dał więcej niż pan Roman chciał. Tyle, że wyrok nie jest prawomocny, a energetycy już zapowiadają, że będą się odwoływać. I to do upadłego. Bo włos im się na głowie jeży, co będzie jak wszyscy, którzy mają niechciane słupy na działkach, pójdą do sądu.