A było naprawdę groźnie. Kilkunastotonowa koparka jechała drogą z górki. Jej operator chciał się zatrzymać, ale hamulce nie zadziałały. Maszyna zaczęła się staczać w kierunku pobliskiej szkoły. Jedyne co mógł zrobić jadący nią mężczyzna, to zjechać na pobocze. Tak też zrobił. Wtedy stało się. Koparka przechyliła się i runęła na budynek.

Właściciel mieszkania, w które wbiła się maszyna, jest w szoku. "Właśnie wstawałem od stołu, żeby wziąć spod telewizora gazetę, gdy cała ściana dosłownie zwaliła mi się pod nogami" - opowiada Henryk Downarowicz. Teraz w tym miejscu zieje wielka dziura, którą strażacy prowizorycznie zabezpieczyli folią.

Na całe szczęście nikt nie zginął. Operator koparki trafił do szpitala. Miał jednak tylko kilka siniaków i zadrapań.