Prezydenci miast, których odpytał dziennik.pl, chwalą w większości pomysł Komisji Infrastruktury, który zmroził kierowców. "W niektórych miastach to jedyny sposób na to, by rozładować korki" - mówi dziennikowi.pl Mirosław Mikietyński, prezydent Koszalina. Ale od razu ostrzega: "Uwaga! Trzeba mieć pewność, że pieniądze od kierowców rzeczywiście pójdą na remonty dróg, a nie tak jak teraz będą trafiać do wspólnego budżetu państwa".
Nic przeciwko mytu nie ma też Tadeusz Wrona, prezydent Częstochowy, który napisał nam w specjalnym komentarzu: "W Częstochowie od 10 lat w ścisłym centrum są pobierane opłaty za parkowanie. Wymuszają one rotacje parkujących samochodów. Ale prezydenci miast powinni mieć różne możliwości regulowania ruchem samochodowym".
Ale pomysł posłów w wielu naszych rozmówcach wzbudził poważne obawy. "Gdyby pomysł wprowadzenia opłat do centrów został tak po prostu, bez dokładnego przygotowania wprowadzony, mogłoby skończyć się to nawet zamieszkami. Trzeba np. wybudować parkingi podziemne, by ludzie mieli gdzie zostawiać swe auta. I jednoznacznie określić: co z mieszkańcami tych stref, oni też mieliby płacić?" - dzieli się swymi wątpliwościami z dziennikiem.pl, w imieniu szefa, Marcin Helbin, rzecznik prezydenta Krakowa.
"Korki w mieście powinno się rozładowywać w inny sposób" - nie ma wątpliwości Ryszard Grobelny, prezydent Poznania.
Plany posłów z Komisji Infrastruktury, by płacić za wjazd do centrów miast, czyli tzw. myto, podzielił prezydentów miast. Większość chwali, że to świetny pomysł, ale są też tacy, którzy uważają to za katastrofę, która może spowodować nawet falę zamieszek!
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama