Robotnicy remontowali dach stacji przy ulicy Jagiellońskiej. Byli na górze. W pewnym momencie połowa dachu, na której stali, runęła. Dlaczego? To wyjaśni inspektor nadzoru budowlanego, który jest na miejscu. Ale z wstępnych ustaleń wynika, że robotnicy źle zabezpieczyli podpory pod konstrukcją.

Jest już pewne, że jedn z robotników zginął. Ratownicy właśnie wyciągnęli spod gruzów jego ciało. Trzech jest w szpitalu w ciężkim stanie. Jednemu robotnikowi nic się nie stało, bo udało mu się w ostatniej chwili odskoczyć.

Strażacy zabezpieczyli miejsce katastrofy. Ciągle sprawdzają, czy w hali nie było jeszcze innych osób. Stacja co prawda była nieczynna, ale nie wiadomo, czy kogoś tam jeszcze nie znajdą.