Ponieważ radni nie mogą ograniczyć sprzedaży konkretnych artykułów, to postanowili, że po godzinie 23 zamknięte będą wszystkie sklepy nocne w turystycznym centrum Sopotu. Tłumaczą, że to dlatego, by nieletni nie wychodzili z klubów, by kupić tani alkohol.
"To na pewno nie powstrzyma wszystkich, ale przynajmniej części z nich nie będzie chciało się biegać do sklepu do dalszych dzielnic, a w klubie nikt nie sprzeda im alkoholu" - tłumaczy Magda Jachim z sopockiego urzędu miasta.
Ale to niejedyne ograniczenia. Puby i restauracje, również te sezonowe i te z letnimi ogródkami, muszą być zamknięte przynajmniej od 5 do 7 rano. To też w trosce o to, by alkohol nie był dostępny w centrum przez całą dobę. Radni mają nadzieję, że znikną też ludzie żebrzący na piwo, bo nie będą go mieli gdzie kupić. "A przez to będzie bezpieczniej" - twierdzi Jachim.
Poza centrum sprzedaż napojów wyskokowych pozostanie bez zmian.
Właściciele sklepów nocnych na sopockim deptaku są oburzeni. Dla wielu z nich, jak dla Magdaleny Bieleckiej, kierowniczki całodobowego sklepu przy deptaku, może to oznaczać plajtę. "To dla nas jak wyrok" - mówi Bielecka.
Niezadowoleni są również sami mieszkańcy kurortu. "Dlaczego mamy być poszkodowani tylko dlatego, że mieszkamy w centrum?" - oburza się Kamil Tucholski. Jego zdaniem, zakaz nie ograniczy dostępu do alkoholu nieletnim. "Jeśli będą chcieli napić się za małe pieniądze, to przeniosą się poza centrum albo przywiozą alkohol ze sobą" - tłumaczy Tucholski.