Sen był tak koszmarny, że mężczyzna, który prowadził auto, obudził się nagle cały spocony i szarpnął za kierownicę. "Po tym jak przyśniło mu się, że uderzy w mur, kierowca nie miał szans na reakcję" - tłumaczy Artur Chorąży z lubuskiej policji.

Renault, którym kierował śpioch, wjechało do przydrożnego rowu. Pojazd stanął w ogniu. Doszczętnie spłonął. Na szczęście kierowca i jego pasażer wydostali się z auta. 23-latek i 25-latek trafili do szpitala. Jeden z nich ma złamaną nogę. Obaj mężczyźni byli trzeźwi.