To największy przetarg w tej części Europy. Policja chce kupić ponad pięć tysięcy nowych samochodów - oznakowanych i nieoznakowanych radiowozów. Do końca 2009 roku zamierzano na nie przeznaczyć prawie 800 milionów złotych, z czego 120 milionów w roku 2007. Takie fundusze gwarantuje policji tzw. ustawa modernizacyjna. To ogromne pieniądze, nic wiec dziwnego, że producenci aut wnikliwie przejrzeli specyfikację zamówienia.

Reklama

Z informacji DZIENNIKA wynika, że swoje oferty złożyli Opel, Fiat, Peugeot, Ford i Skoda. I niemal wszyscy bardzo szybko oprotestowali punkty zmniejszające ich szanse na lukratywny kontrakt. Policja większość protestów odrzuciła, ale producenci nie dawali za wygraną. W efekcie sprawa trafiła do Urzędu Zamówień Publicznych. W poniedziałek urzędnicy uznali, że racja jest po stronie firm samochodowych. Co najbardziej w założeniach konkursu nie podoba się jego uczestnikom? Z nieoficjalnych informacji wynika, że poszło o sposób, w jaki policja chciała oceniać oferty.

Samochody oznakowane miały mieć nadwozie kombi, a nieoznakowane: sedan, liftback, hatchback lub kombi. Komenda Główna najpierw postanowiła wybrać właśnie te pierwsze. "Priorytetem był dla nas zakup oznakowanych radiowozów, czyli model kombi" - tłumaczy DZIENNIKOWI wysoki rangą oficer KGP. Powinny mieć 130-konny silnik Diesla i osiągać prędkość co najmniej 180 km/h. "Zależało nam na tym, by jak najszybciej rozstrzygnąć część przetargu na auta oznakowane i zacząć nimi jeździć. Miały zastąpić wysłużone polonezy i volkswageny passaty. Stąd decyzja, że w pierwszej kolejności oceniamy kombi" - mówi rozmówca DZIENNIKA.

To nie spodobało się niektórym producentom - według nich oddzielne ocenianie różnych wersji nadwoziowych może faworyzować konkurentów. Także arbitrzy z Urzędu Zamówień Publicznych uznali, że KGP powinna rozstrzygać o całości oferty, bo to właśnie wynika ze specyfikacji zamówienia. "Takie rozstrzygnięcie jest dla nas niekorzystne. Zastanawiamy się, czy złożyć teraz odwołanie do sądu od tej decyzji, czy też rozpisać nowy przetarg. Decyzja zapadnie w ciągu dwóch tygodni" - mówi Tomasz Kowalczyk, dyrektor Biura Logistyki KGP.

Reklama

Wygląda więc na to, że policja nieprędko zacznie jeździć nowymi autami. Odwołanie do sądu to strata przynajmniej miesiąca, dwóch. Rozpisanie nowego przetargu i jego ogłoszenie - mniej więcej tyle samo. A czas goni: zamówienie na samochody trzeba złożyć do końca roku. Inaczej 120 milionów złotych przewidzianych na zakup aut w ustawie modernizacyjnej służb mundurowych wróci do budżetu. To, że specyfikacja nie była wolna od błędów, jasne było już kilka tygodni temu. KGP została wręcz zasypana protestami.

Sam tylko Fiat zanegował ponad 30 zapisów w specyfikacji przetargowej. Policja zażyczyła sobie np. regulowanych... zagłówków na tylnej kanapie. Decyzja UZP zaskoczyła natomiast ministra spraw wewnętrznych i administracji, Janusza Kaczmarka. "To powoduje zagrożenie realizacji ustawy modernizacyjnej. Zażądam od komendanta głównego informacji na ten temat" - powiedział DZIENNIKOWI Kaczmarek.